wtorek, 27 stycznia 2015

Ronnie:Rozdział 1

-Kolacja ! -usłyszałam miły głos mamy dochodzący z kuchni. Zeszłam po schodach i zobaczyłam pięknie zastawiony stół. W końcu mama ma swoja restaurację i jest szefem kuchni. Kolacje niekiedy jemy w trojkę, (tak jak dziś ) bo mój starszy o rok brat Vin ma treningi hokeja. Po kolacji pomogłam mamie posprzątać i poszłam do swojego pokoju.-Musze jeszcze powtórzyć biologię i chemię-wyszeptałam.
Zasnęłam dosyć późno, bo myślałam o pewnym chłopaku, który chodzi do mojej szkoły. Jest wysokim, przystojnym brunetem o niebieskich oczach.

-Oo 7 -wyszeptałam patrząc na wskazówki zegara. Sięgnęłam po ubrania do szafy i poszłam do łazienki. Zbiegłam po schodach,pytając się mamy co jest na śniadanie.
-Tosty-powiedziała mama, jak zwykle miłym głosem.
-Zawieźć cię do szkoły?- zapytał tata wyciągając sok z lodówki.
-Jeśli to nie problem, to tak.
-Przy okazji cie odwiozę i pojadę do kancelarii.
Mieszkam z rodziną na obrzeżach Londynu i jest tu tylko jeden autobus, który przejeżdża obok mojej szkoły. Gdy zjadłam śniadanie pobiegłam do łazienki, a potem do pokoju po rzeczy. Zeszłam na dól. Tata był już gotowy do wyjścia, wiec ubrałam się szybko i wyszliśmy. Do szkoły jadę około 15 minut.
-Pa tato-powiedziałam wysiadając z samochodu. Szłam w kierunku wejścia do szkoły.
-Letty ! -usłyszałam głos Mii. Na imię mam Ronnie, ale większość mówi do mnie Letty. Nie wiem dlaczego. Po prostu pewnego dnia nazwała mnie tak Mia i już tak zostało.
Odwróciłam sie i zobaczyłam Mie biegnącą w moja stronę z kijem hokejowym i torba treningową.
Tak moja najlepsza przyjaciółka trenuje hokeja i jest kapitanem drużyny. Przywitałam się z nią i poszłyśmy na lekcje.
-Pierwsza mamy chemię z panem Stathamem-powiedziała Mia.
-Więc chodźmy.

-Chodź ze mną do szafki- powiedziała Mia.
-Okej.
Szłyśmy korytarzem i zobaczyłam chłopaka, który mi sie podoba. Przeszedł patrzac mi prosto w oczy.
-Ale on przystojny- powiedziałam do Mii
-Jego kumpel tez, ten o rok starszy.
Patrzył na mnie tak... tak cudownie, pomyślałam.
-Ma śliczne niebieskie oczy.
-Kto? Jego kumpel?
-Nie, on-pokazałam na niego, tak żeby nie widział.

Wyszłyśmy ze szkoły.
-Ronnie?-usłyszałam głos pani Michelle Rodriguez, nauczycielki matematyki .Odwróciłam się.
-Tak?-zapytałam
-Jesteś dobra z matematyki i pomyślałam czy mogłabyś pouczyć Dean'a McMullen'a? Słabo mu idzie i nie chciałabym mu wystawić 1 na pierwszy semestr. Jest w twoim wieku, tylko chodzi do innej klasy. To jak ?
-A kiedy mam go uczyć?
-Jutro po lekcjach. Kończycie o tej samej godzinie .
-Dobrze.
-To jutro o 13:25 w sali 12. Przekaże mu to jeszcze dzis i dopilnuje zeby sie zjawił.
-Dobrze. Do widzenia
-Dziękuje Ronnie. Do widzenia.

-Ciekawe kto to ten Dean McMullen?-zapytała Mia
-Sama nie wiem. A jeśli chodzi o ta imprezę, to co robimy?
-Hm... Masz duży dom, basen, ogród, więc ?
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-No pewnie ze dobry. Może zaprosimy twojego przystojniaka?
-Po pierwsze nie jest mój, po drugie nawet nie wiem jak sie nazywa, a po trzecie pewnie i tak nie będzie chciał przyjść.
-No coś ty. Pewnie ze będzie chciał.
-No nie wiem. Przyjedzie po mnie tata, podwieźć cię ?
-Jasne, jak nalegasz.

-A ty nie idziesz ?-zapytałam taty wychodząc z samochodu
-Mam jeszcze jedno spotkanie, będę za godzinę. Pa kochanie.
-Pa tato-uśmiechnęłam się do taty szukając kluczy. Gdy weszłam do domu poczułam piękny zapach.
-To pewnie mama- pomyślałam. I tak tez było, to mama przygotowywała swój nowy przepis.
-Cześć mamo.
-Witaj kochanie. Jak było w szkole?
-Dobrze, jutro wrócę trochę później, bo obiecałam pani Rodriguez, że pouczę jakiegoś chłopaka matematyki.
-To miło z twojej strony. A teraz umyj ręce i siadaj do stołu.
-A Vin jest?- zapytałam mamy myjąc ręce.
-Tak na górze. Vin obiad !




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz