Alice
Kolejny raz obudziłam się w środku nocy. Często tak miałam… Sny. Chyba nikt, nie śnił o tak dziwnych rzeczach jak ja. I nie chodzi mi tutaj o jakieś moje fantazje, tylko o sny, które jednak coś znaczyły. I choć były bezsensowne, to w nich znajdowałam odpowiedzi na różne, najdziwniejsze pytania. Co oczywiście nie zmienia faktu, że nienawidzę ich, bo nigdy się nie wysypiam. Podniosłam głowę z poduszki i wzięłam do ręki telefon. 4:00. Dlaczego zawszę się budzę o pełnej godzinie ? Wiedziałam, że i tak nie zasnę, więc wstałam i podeszłam do biurka po moją mp4. Po cichu, żeby nikogo nie obudzić weszłam do łóżka i włożyłam do uszu słuchawki. Włączyłam sobie piosenkę Arctic Monkeys i myślałam o moim śnie. On nie był normalny. Po chwili powieki zaczęły mi ciążyć...
* * *
-No nie jak to już 8…?-wyszeptałam do siebie, kiedy zadzwonił mój budzik.
Wygramoliłam się z łóżka. Wyszłam z mojego pokoju i zbiegłam po schodach do kuchni.
Rutynowe śniadanie – płatki z mlekiem. Nie mogłam się guzdrać, więc szybko zjadłam miskę kukurydzianych płatków i popędziłam do łazienki. Potrafię się szybko wyszykować do szkoły, wyćwiczyłam to, bo nigdy nie potrafiłam wstać na czas i zawsze musiałam się spieszyć. Potknęłam się o dywan w przedpokoju i wywróciłam się o mało nie uderzając głową w ścianę. Wstałam. Super… obiłam sobie łokieć.
Wybiegłam z domu i podążyłam w stronę przystanku. Autobus miałam o 8:43. Spojrzałam na zegarek. Zostały mi 2 minuty, więc troszkę przyspieszyłam. Nie każdy poranek tak wygląda, czasami mam dużo czasu i muszę siedzieć na przystanku 20 minut.
-Piękna zima w tym roku..-wyszeptałam, patrząc na bezlistne drzewa i zielone trawniki, po śniegu ani śladu.
Doszłam do przystanku i po chwili zobaczyłam mój autobus - oczywiście pusty. Rozsiadłam się na tylnych siedzeniach i wyciągnęłam zeszyt, żeby sobie jeszcze powtórzyć przed dzisiejszym sprawdzianem z biologii. Do szkoły nie miałam daleko, ale autobus zatrzymywał się po drodze na wielu przystankach i powoli się zapełniał.
-Ustąpisz mi miejsca, kochanie?- usłyszałam głos starszej babci, która stanęła obok mnie.
-Tak. Nie ma problemu.- wstałam z miejsca i uśmiechnęłam się do kobiety.
-Dziękuję ci bardzo.-odpowiedziała uśmiechem.
Odwróciłam się, żeby złapać się jakiejś rurki, nie chciałam się dzisiaj drugi raz przewrócić. I zobaczyłam, że patrzy się na mnie pewien chłopak. Zignorowałam go i powtarzałam definicję fotosyntezy.
-Usiądź.- powiedział ktoś do mnie i zobaczyłam tego chłopaka.
Wstał ze swojego miejsca i wpatrywał się we mnie.
-Nie dzięki postoję.-odpowiedziałam, patrząc w jego cudowne brązowe oczy.
-No proszę cię, myślisz że się czegoś nauczysz stojąc? Przy następnym hamowaniu złapiesz się czegoś, żeby się nie przewrócić i znowu zgubisz w środku notatki. Siadaj.
Popatrzałam na wolne miejsce. Jeszcze 10 minut drogi, a on ma w sumie rację. Czego ja chcę się nauczyć w takich warunkach?
-Dziękuję, ale poradzę sobie i tak za nie długo wysiadam.-Uśmiechnęłam się nieśmiało.
Zmieniłam zdanie, bo nie lubię jak ktoś tak mnie traktuje. To całe ,,dziewczyny mają pierwszeństwo” , jest najgorszą manierą, do której można się stosować. To ma udowodnić, że dziewczyny są słabsze, czy po prostu służyć chłopakom jako podryw ?
Chłopak już nic nie odpowiedział i poszedł na swoje miejsce. Próbowałam się uczyć. Faktycznie się nie dało. Złapałam się mocno rurki, kiedy autobus zahamował. Popatrzałam na chłopaka, a on uniósł brwi. Spojrzałam w zeszyt.
Powtarzałam w myślach następne definicje i starałam się zapamiętać jak najwięcej, bo zależało mi na dobrej ocenie z tego sprawdzianu. Jeszcze dwa przystanki.
-Miałaś podobno za niedługo wysiadać.- wystraszyłam się, bo ten chłopak nagle pojawił się za mną i powiedział to takim głosem jakby, za chwilę chciał mnie wziąć na ręce i posadzić na tym wolnym miejscu.
Popatrzałam za okno i powiedziałam:
-Bo wysiadam.
-Widzę.-odpowiedział.
Schowałam zeszyt do plecaka i czekałam na przystanek. Nareszcie.
Podeszłam do drzwi.
-Miłego dnia.- powiedział chłopak.
Wysiadłam z autobusu i udałam się w kierunku wejścia do szkoły.
Dziwny chłopak. Idąc przez szkolny korytarz próbowałam o nim nie myśleć, ale nie potrafiłam zapomnieć koloru jego wspaniałych tęczówek. Były niesamowite, magiczne. Nie często zdarzały mi się sytuację, że jakiś nieznajomy chłopak zagadywał do mnie. Ale co z tego ? I tak już go nie spotkam.
________________________________
Hej J
Nie chciałam się rozpisywać na początek J Mam pewne plany co do mojej historii i myślę, że może niektórych zaciekawić ^^ Albo mam nadzieję, że kogoś zaciekawi :D
Komentarze mile widziane, bo naprawdę motywują J
Kolejny raz obudziłam się w środku nocy. Często tak miałam… Sny. Chyba nikt, nie śnił o tak dziwnych rzeczach jak ja. I nie chodzi mi tutaj o jakieś moje fantazje, tylko o sny, które jednak coś znaczyły. I choć były bezsensowne, to w nich znajdowałam odpowiedzi na różne, najdziwniejsze pytania. Co oczywiście nie zmienia faktu, że nienawidzę ich, bo nigdy się nie wysypiam. Podniosłam głowę z poduszki i wzięłam do ręki telefon. 4:00. Dlaczego zawszę się budzę o pełnej godzinie ? Wiedziałam, że i tak nie zasnę, więc wstałam i podeszłam do biurka po moją mp4. Po cichu, żeby nikogo nie obudzić weszłam do łóżka i włożyłam do uszu słuchawki. Włączyłam sobie piosenkę Arctic Monkeys i myślałam o moim śnie. On nie był normalny. Po chwili powieki zaczęły mi ciążyć...
* * *
-No nie jak to już 8…?-wyszeptałam do siebie, kiedy zadzwonił mój budzik.
Wygramoliłam się z łóżka. Wyszłam z mojego pokoju i zbiegłam po schodach do kuchni.
Rutynowe śniadanie – płatki z mlekiem. Nie mogłam się guzdrać, więc szybko zjadłam miskę kukurydzianych płatków i popędziłam do łazienki. Potrafię się szybko wyszykować do szkoły, wyćwiczyłam to, bo nigdy nie potrafiłam wstać na czas i zawsze musiałam się spieszyć. Potknęłam się o dywan w przedpokoju i wywróciłam się o mało nie uderzając głową w ścianę. Wstałam. Super… obiłam sobie łokieć.
Wybiegłam z domu i podążyłam w stronę przystanku. Autobus miałam o 8:43. Spojrzałam na zegarek. Zostały mi 2 minuty, więc troszkę przyspieszyłam. Nie każdy poranek tak wygląda, czasami mam dużo czasu i muszę siedzieć na przystanku 20 minut.
-Piękna zima w tym roku..-wyszeptałam, patrząc na bezlistne drzewa i zielone trawniki, po śniegu ani śladu.
Doszłam do przystanku i po chwili zobaczyłam mój autobus - oczywiście pusty. Rozsiadłam się na tylnych siedzeniach i wyciągnęłam zeszyt, żeby sobie jeszcze powtórzyć przed dzisiejszym sprawdzianem z biologii. Do szkoły nie miałam daleko, ale autobus zatrzymywał się po drodze na wielu przystankach i powoli się zapełniał.
-Ustąpisz mi miejsca, kochanie?- usłyszałam głos starszej babci, która stanęła obok mnie.
-Tak. Nie ma problemu.- wstałam z miejsca i uśmiechnęłam się do kobiety.
-Dziękuję ci bardzo.-odpowiedziała uśmiechem.
Odwróciłam się, żeby złapać się jakiejś rurki, nie chciałam się dzisiaj drugi raz przewrócić. I zobaczyłam, że patrzy się na mnie pewien chłopak. Zignorowałam go i powtarzałam definicję fotosyntezy.
-Usiądź.- powiedział ktoś do mnie i zobaczyłam tego chłopaka.
Wstał ze swojego miejsca i wpatrywał się we mnie.
-Nie dzięki postoję.-odpowiedziałam, patrząc w jego cudowne brązowe oczy.
-No proszę cię, myślisz że się czegoś nauczysz stojąc? Przy następnym hamowaniu złapiesz się czegoś, żeby się nie przewrócić i znowu zgubisz w środku notatki. Siadaj.
Popatrzałam na wolne miejsce. Jeszcze 10 minut drogi, a on ma w sumie rację. Czego ja chcę się nauczyć w takich warunkach?
-Dziękuję, ale poradzę sobie i tak za nie długo wysiadam.-Uśmiechnęłam się nieśmiało.
Zmieniłam zdanie, bo nie lubię jak ktoś tak mnie traktuje. To całe ,,dziewczyny mają pierwszeństwo” , jest najgorszą manierą, do której można się stosować. To ma udowodnić, że dziewczyny są słabsze, czy po prostu służyć chłopakom jako podryw ?
Chłopak już nic nie odpowiedział i poszedł na swoje miejsce. Próbowałam się uczyć. Faktycznie się nie dało. Złapałam się mocno rurki, kiedy autobus zahamował. Popatrzałam na chłopaka, a on uniósł brwi. Spojrzałam w zeszyt.
Powtarzałam w myślach następne definicje i starałam się zapamiętać jak najwięcej, bo zależało mi na dobrej ocenie z tego sprawdzianu. Jeszcze dwa przystanki.
-Miałaś podobno za niedługo wysiadać.- wystraszyłam się, bo ten chłopak nagle pojawił się za mną i powiedział to takim głosem jakby, za chwilę chciał mnie wziąć na ręce i posadzić na tym wolnym miejscu.
Popatrzałam za okno i powiedziałam:
-Bo wysiadam.
-Widzę.-odpowiedział.
Schowałam zeszyt do plecaka i czekałam na przystanek. Nareszcie.
Podeszłam do drzwi.
-Miłego dnia.- powiedział chłopak.
Wysiadłam z autobusu i udałam się w kierunku wejścia do szkoły.
Dziwny chłopak. Idąc przez szkolny korytarz próbowałam o nim nie myśleć, ale nie potrafiłam zapomnieć koloru jego wspaniałych tęczówek. Były niesamowite, magiczne. Nie często zdarzały mi się sytuację, że jakiś nieznajomy chłopak zagadywał do mnie. Ale co z tego ? I tak już go nie spotkam.
________________________________
Hej J
Nie chciałam się rozpisywać na początek J Mam pewne plany co do mojej historii i myślę, że może niektórych zaciekawić ^^ Albo mam nadzieję, że kogoś zaciekawi :D
Komentarze mile widziane, bo naprawdę motywują J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz